Są takie momenty, kiedy ciało mówi dość. A umysł wariuje. Pojechałam na wakacje na Mazury wraz z moją Córeczką, tylko po to żeby pod koniec tygodniowego wyjazdu zdać sobie sprawę , że… potrzebuję wakacji. I to natychmiast. Z dala od miasta. W naturze, wśród drzew, w ciszy, z zielenią za oknem i max do 2 godzin od Krakowa.
I tak zupełnym przypadkiem trafiłam do Chatty Łapszanki. Chatta mieści się we wsi Łapszanka. Położona jest na kameralnej i idealnie położonej działce zaraz przy strumyku. Dookoła naprawdę nic więcej nie widać poza zielenią, krowami i owcami.
Z siedmiomiesięcznym bobasem u boku potrzebowałam komfortu. A Chatta ma standard pięciogwiazdkowy. Przepiękna blisko 100 metrowa Chatta powstała z bali na bazie starej bacówki. Parter dwupoziomowego wnętrza to otwarta kuchnia i duży salon z kominkiem. Na górze Chatty do ktorej dostaniemy się przepięknymi dębowymi schodami znajdują się trzy sypialnie. Całość zaprojektowana jest w drewnie, jest jasno i minimalnie, a każdy detal został dopieszczony i potraktowany z miłością. To czuć na każdym kroku. Wszystko o czym dusza zamarzy jest na miejscu. Wygodne łóżka, gorący prysznic, wanna w której można pływać, ogrzewanie podłogowe (świetnie sprawdziło się przy Córeczce , która zaczęła pełzać podczas tego wyjazdu na całego), fantastycznie wyposażona kuchnia wraz z piekarnikiem - można gotować pełną parą, nam udało się upiec nawet pizzę! Na zewnątrz z kolei można grillować.
To miejsce jest magiczne. Już po kilku dniach w Chacie czułam , że moje siły witalne wracają. Duże przeszklenia drewnianego domu sprawiają że niezależnie od pogody jest się częścią tego co za oknem. Podczas ulewnych deszczy i chłodniejszych wieczorów - rozpalaliśmy kominek. Podczas upałów- otwieraliśmy okna na przestrzał i spędzaliśmy dzień na leżakach nad strumykiem.
Przestrzeń, to co dookoła ma na nas wpływ. Dopiero tutaj zdałam sobie sprawę jak bardzo mieszkanie w centrum Krakowa - odciska się na mnie i na postrzeganiu tego co za mną i przede mną. Ciężko znaleźć oddech - podczas gdy dookoła wysokie ściany budynków - niby symbolicznie a jak namacalnie ograniczające perspektywę.
Jak to możliwe , że już po kilku dniach w Łapszance odnalazłam spokój? Po pierwsze Góry i okoliczne wzniesienia dają ugruntowanie. Będąc w Chacie jest się na pograniczu zalesionego zbocza - które podczas deszczów i w nocy oddycha. Ten oddech czuć. Energia ziemi daje podłączenie do źródła. Z każdego okna wdziera się zieleń. Chatta jest położona w dolince , ale widoki rozpościerają się na okoliczne wzniesienia - także jest i perspektywa dająca oddech. Strumyk, który słychać wyraźnie z każdego miejsca w domu, a w nocy przy otwartych oknach szumi niestrudzenie relaksuje subliminalnie; czy się tego chce czy nie rytmicznie wciska się w każdą komórkę ciała, dając wytchnienie.
I to co najważniejsze, będąc w Chacie wraca się do rytmu, rytmu wsi, poranka, zmierzchu. Krowy zawsze o 6-tej powolnie człapią strumykiem do góry na pastwiska, żeby wieczorem zejść z gór. Koguty pieją, psy szczekają. Tu jest się częścią czegoś większego, czegoś co uzdrawia.
Polecam to miejsce z całego serca wszystkim skołatanym ciałom, duszom potrzebującym wytchnienia i zmęczonym mamom.
- Dookoła całymi dniami można chodzić na spacery po okolicznych polach i łąkach. To idealne miejsce na wycieczki rowerowe, wypady w wyższe góry, na Słowację itp. Zaledwie 15 min drogi samochodem można skorzystać z basenu i masaży w Przepięknym NN Luxury Hotel & Spa. Na miejscu można też zamówić oscypki, jaja i nabiał u pobliskich gospodarzy.